poniedziałek, 22 października 2012

Anioł, nie Siostra


"... Mój Sekret Miłości Jest Bardzo Prosty: Oddawać Wszystko I Nie Zatrzymywać Niczego
Dla Siebie ..."

Jesteśmy w Chawama Compound na placówce Cheshire Divine u Sióstr ze Zgromadzenia Świętej Rodziny. U Siostry Anieli, którą tak naprawdę poznałyśmy w drugi dzień pobytu w City of Hope. Przyjechała do nas wtedy, żeby się przywitać i powiedzieć nam, że też ma polską wolontariuszkę, Monikę z Łowicza i że musimy kiedyś do niej przyjechać, poznać ją i jej placówkę.



No więc jesteśmy, Siostra ma pod opieką osoby starsze, niektóre na wózkach inwalidzkich oraz dzieci, około dwudziestki w różnym wieku, głównie chłopcy ulicy. Mieszkają w jednym miejscu, kobiety po jednej stronie mężczyźni po drugiej. Młodzi obok starszych. Młodsi pomagają starszym w czym mogą i potrafią a starsi młodszym w nauce. Żyją w jedności jak w rodzinie. Nagle pojawia się mała dziewczynka, ma około ośmiu lat. Siostra Aniela śmieje się i mówi, to moja wnuczka Selina. Patrzę na nią zdziwiona a ona mówi "moja siostra adoptowała ją na odległość więc jak mam mówić ?! Zresztą jest jedna taka mała na tej placówce, to moja wnuczka i już!"



Pytam ciekawa jak mała Selina się tutaj znalazła, Siostra wzrusza ramionami i mówi "o niej i jej matce słyszałam od ludzi, odszedł od nich ojciec, matka nie radząc sobie i z nią i z brakiem pieniędzy zaczęła tańczyć w klubach na przedmieściach Lusaki za pieniądze. Niby nic w tym dziwnego, ale co noc zabierała dziecko ze sobą bo nie miała jej z kim zostawić. Ta ośmioletnia dziewczynka patrzyła jak jej mama tańczy dla obcych mężczyzn. Wysłałam więc jednego z chłopaków do jej matki, że chce porozmawiać. Przyszła z Seliną, po rozmowie ze mną zostawiła ją od razu, mówiąc, że tutaj będzie miała lepiej. To było w lutym, matka od tamtego czasu była u niej dwa razy".
Patrzę na nią, na jej piękne warkoczyki i oczy wielkie jakby ciągle były zdziwione i od razu mam przed oczami swoją ośmioletnią bratanicę. Ten sam wiek, a taka różnica w tym jakie mają życie. Nie mogę w to uwierzyć, że przeszła już tak wiele. Siostra mówi "Takich dzieci jest tu mnóstwo, jej się udało, u nas ma normalny dom, chodzi do szkoły, jest bardzo bystra i robi postępy. Jest u nas od lutego, a już jest na trzecim poziomie."
Nawet nie chcę myśleć co byłoby z tym dzieckiem gdyby nie Siostra? Patrzę na małą, uśmiechniętą dziewczynkę, która mam nadzieję, że już niedługo nie będzie pamiętała tego gdzie chodziła z matką i widzę, że jest tu szczęśliwa, ma dom, miłość Siostry i możliwość nauki, w której robi postępy z miesiąca na miesiąc. Anioły istnieją naprawdę, pojawiają się zawsze tam gdzie człowiek bywa bezradny. Takich dzieci i historii jest mnóstwo, każdy wychowanek Siostry Anieli ma swoją. Na szczęście mają swojego Anioła. 
Na szczęście mają Siostrę Anielę!!!












2 komentarze:

  1. I po co było się tak bać?
    teraz,tu w Zambii otaczają Cię anioły:)

    Ps.
    Mam podobnego czarnego futrzaka:)
    i czasem nawet.. spotkam anioła:)

    All the best Wioletto!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja Kochana Wiolcia , wiele Cie nie dzieli od Anioła , z dnia na dzień Stajesz się Nim Sama. KOCHAM MOCNO !!!

    OdpowiedzUsuń