sobota, 13 października 2012

Time to eat

23.09.2012


Moja pierwsza niedziela w Afryce. Idziemy na Mszę Świętą, na 7.30. To jakieś piętnaście minut drogi. Nie znamy drogi i gdzie jest Kościół, ale mamy drogowskazy-nasze dziewczynki. Idziemy za nimi, niektóre mijamy, nie wszystkie znam jeszcze, ale uśmiechamy się z Moniką i pytamy: How are you? Zawsze odpowiadają: I’m ok, and you? Zastanawiam się czy Afrykańczycy w ogóle narzekają ? Doszłyśmy do Kościoła, wchodzimy, rozglądamy się a po lewej stronie ołtarza obraz Chrystusa z polskim napisem ”Jezu Ufam Tobie” uśmiecham się do siebie i myślę, ale cudownie! Siadamy z Moniką w ławce zaraz obok pojawiły się nasze najmłodsze dziewczynki: Victoria, Anastazja i Alice. Obok mnie siedzi Anastazja, mały aniołek z rzęsami tak długimi, że zastanawiam się czasem jak ona otwiera oczy w ogóle. Trzyma mnie za rękę całą Mszę. Gdy spoglądam na nią widzę i czuję jak sprawdza moją drugą dłoń, czy jest taka sama jak pierwsza. Liczy pieprzyki może ? Chwilę potem zobaczyła żyłę na jednej dłoni, bardzo widoczną. Bierze drugą dłoń i ogląda z każdej strony, szuka żyły, nie znalazła. Dotyka mnie kawałek po kawałku jakby sprawdzała czy ja w ogóle jestem prawdziwa. Uśmiecham się do niej żeby uwierzyła, że jestem prawdziwa, ściskam jej dłoń mocniej żeby poczuła, że jestem prawdziwa. Patrzę na nią chwilę, ale nagle słyszę małą Alice jak coś krzyczy, słucham co ma takiego do powiedzenia. Słyszę:” Time to eat”, patrzę na uśmiechniętą Monikę, wstajemy i idziemy do Komunii Świętej.


 

1 komentarz:

  1. It's so sweet Wiolcia. Now I'm sure that you are very happy there in Africa with these children. So like I told you "Live life abundantly"!:)
    w.k

    OdpowiedzUsuń