czwartek, 11 października 2012

Karaluchy pod poduchy


20.09.2012

To już drugi dzień pobytu w City of Hope, rozglądamy się po placówce jak funkcjonuje, poznajemy dziewczynki. One są ciekawe nas, my ich. Cały czas próbujemy się rozpakować i posegregować rzeczy i nasze i te, które zostawiły nam Kasia i Asia a jest tego mnóstwo! Dziewczyny zostawiły nam naprawdę wiele materiałów do pracy z dziewczynkami a także lekarstw, kosmetyków.


Na terenie naszej Misji jest także szkoła, do której chodzą dzieci z okolicy. Na przerwach słychać ich z daleka i staramy się chodzić do nich choć na chwilę! Cudowny to czas, dzieci obok nas pojawiają się sama nie wiem skąd?! :) Bawimy się z nimi w onsemadonse, w łapki, do tego potrzeba tylko rąk a zabawa jest przy tym doskonała. Nie przeszkadza piach i słońce, które codziennie grzeje tak samo. Uwielbiam ten czas i te dzieci. Są tacy eleganccy! J W mundurkach szkolnych albo w garniturach i krawatach.


Tak póki co spędzamy dnie, nocą natomiast jest trochę gorzej. Zawsze idąc do łazienki zastanawiam się jakie stworzenie spotkam dzisiaj. Pająka wielkiego i włochatego czy karalucha wielkości prawie mojej dłoni, to częsty widok w łazience. Jaszczurek mamy chyba cztery albo pięć wolno biegających po całym domu. Są takie szybkie, że nie mogę się doliczyć! Ich się nie boję przecież w Polsce mam też cztery, ale moje nie są takie szybkie i śpią w terrarium Na szczęście gdy chowam się za moskitierą to już czuję się bezpieczniejsza przecież nie ani pająki, ani karaluchy ani jaszczurki zębów nie mają?! Zasypiam z taką nadzieją, ale dla pewności twarz chowam pod poduszkę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz