11.10.12
Jestem w Garcie, mam kolejne
zajęcia z dziewczynkami. Robimy to na co mają ochotę: śpiewamy piosenki,
tańczymy, gramy w piłkę, skaczemy na skakance; póki co, tylko w tym jestem
najlepsza, bo skaczę sto razy bez żadnego problemu, one nie dają rady dojść do
pięćdziesięciu :)). Sama nie wiedziałam, że jestem w stanie tyle skoczyć! Pan Bóg
odkrywa i we mnie nowe talenty, o których istnieniu w Polsce nawet bym nie
pomyślała. Po tych szaleństwach odpoczywamy, rozmawiamy.
Podchodzi Edith, uśmiecha się, to piękny widok – widzę jej wszystkie białe
zęby. Ale jest piękna ! Myślę, czemu tak rzadko się uśmiecha?! Jest taka
zamknięta w sobie i smutna. Pytam "jak Twój dzień?" Uśmiecha się i standardowo
odpowiada, że dobrze! No tak myślę, tu w Afryce zawsze jest dobrze. Przygląda
mi się chwilę i pyta "skąd jesteś?"
Nie wie, jest w Mieście Nadziei dopiero
kilka dni, jest nowa, nie poznała Kasi i Asi i nie pyta o nie, jak reszta
dziewczynek. Nie wie, że jestem z Polski jak one. Patrzy na mnie chwilę i nie
mówi nic, pytam ją czy wie gdzie jest Polska ? Tak, odpowiada z jeszcze
większym uśmiechem, wiem w Indiach !
Uśmiecham się do Niej i mówię,
kiedyś Ci pokażę gdzie leży Polska, w Europie. Dzisiaj może leżeć w Indiach,
Obyś tylko się dalej uśmiechała-pomyślałam. Wzięłam ją za rękę i poszłyśmy grać
dalej, tym razem w dwa ognie.
Wzruszyłam się..
OdpowiedzUsuńO niektóre uśmiechy to trzeba powalczyć..